Są miejsca, w których człowiek zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Tak było ze mną i z Barceloną. Pamiętam, jak nie mogłam przestać chodzić jej wąskimi uliczkami. Jak urzekła mnie Barceloneta. Jak bardzo nie chciałam kłaść się spać, tylko chłonąć to miasto całą sobą.
A kiedy jestem zakochana, to chcę mieć tę miłość blisko siebie. Jak to zrobić z Barceloną? Można wydrukować sobie zdjęcia. Można kupić książkę o Gaudim. Można na ścianach położyć wzorzyste płytki. Można przywieźć se sobą płytę cd z muzyką lokalnego zespołu.
Ale można też pachnieć…jak Barcelona!
To jest myśl! Poszukam perfum, które będą dla mnie esencją tego miejsca. Oczywiście muszą to być perfumy, które powstają lokalnie i są regionalnym produktem 🙂
A że uwielbiam takie “regionalne” poszukiwania, więc z przyjemnością się im oddałam. Poszukiwania w Barcelonie są fantastycznym przeżyciem. Miasto to skarbnica różnych sklepów i sklepików. A do tego secesyjna i gotycka architektura sprawia, że znajdują się one w przepięknych budynkach. I tak włócząc się od sklepu do sklepu (tym razem z perfumami) trafiłam do Santa Eulalia (ten sklep to legenda). I odkryłam Barcelona de Ventós.
Opowiedziałam Pani o co mi chodzi. A ona wyciągnęła buteleczkę i powiedziała – mamy to! Proszę powąchać. I powąchałam. I odpłynęłam. Wąchałam już przez ostatnie parę dni różne zapachy. Bardziej lub mniej udane. Przyjemne. Ładne. Ale to było takim małym perfumiarskim objawieniem 🙂
Buteleczka jest zaprojektowana przez Luisa Ventós – założyciela marki, rzeźbiarza i malarza. A sama marka jest bardzo znana w Barcelonie.
Kupiłam je. Przecież musiały być moje!
Jak pachną moje perfumy?
To świeże morskie i aromatyczne perfumy, wykonane z aromatycznych esencji typowych dla Morza Śródziemnego, takich jak rozmaryn, tymianek, bazylia, sosna, zmieszane z aromatami kwiatowymi.
Wszystko to opisano w oryginalnym wierszu Joan Simó, który towarzyszy perfumom:
“Piedras envejecidas que exhalan antiguos efluvios…
Olores coloreados de flores que ramblean…
Aromas acogedores de mercados y sobremesas…
y alternándose, cuando no se confunden,
Olor a mar que la brisa trae y fragancia de pinos que el terral roba a la montaña…
Todo esto es Barcelona, historia y futuro, ciudad y pueblo, cultura solidaria que acoge y también regala el recuerdo de sus mil olores mediterráneos.”
“… pamięć o tysiącach śródziemnomorskich zapachów. ”
A do tego, co w moim przypadku, nie jest bez znaczenia, buteleczka jest pięknie opakowana. Zobaczcie:
Tak pachnie jedno z moich ukochanych miast. I teraz tak pachnę ja.
A tak wygląda wejście do sklepu Santa Eulalia, gdzie można je kupić. Sklep znajduje się przy Passeig de Gràcia 93. Ulicy, po której już samo chodzenie sprawia ogromną frajdę 🙂
Będąc w tematyce perfum i będąc w Barcelonie, warto byście wstąpiły również do Muzeum im poświęconego:
A tak przy okazji. Czy wiesz, że film “Pachnidło” był kręcony w Barcelonie właśnie?