Lubicie gotować? Bo ja bardzo. Ale najbardziej lubię gotować rzeczy proste, przy których nie muszę spędzać wielu godzin stojąc nad blatem, a które przy okazji mają w sobie „hiszpańskość” 🙂
Takie też są krewetki, które chcę Wam tu pokazać. Robi się je szybko, a ich smak to dla mnie czysta poezja.
Ale zanim przejdę do przepisu to parę słów o pewnym ważnym składniku (który właśnie mi się skończył!).
AZAFRAN, CZYLI KULINARNY LUKSUS
Czyli szafran. To przyprawa, która jednoznacznie kojarzy się z kuchnią hiszpańską.
Jego nazwa wywodzi się z arabskiego i znaczy „być żółtym”. Zresztą szafran (i nie tylko on) do Hiszpanii dotarł wraz z Maurami i zadomowił się tu na dobre.
W liliowo-fioletowym kielichu Crocusa sativusa (łacińska nazwa) kryje się pomarańczowo-czerwony słupek. To jego najbardziej pożądana część, która przemienia się w jedną z najdroższych przypraw na świecie.
Ceniony już od czasów starożytnych, był stosowany zarówno jako przyprawa, środek leczniczy oraz kosztowny barwnik do tkanin. Podawany w odpowiednich dawkach jest cennym źródłem witamin i mikroelementów.
ZA KRADZIEŻ NA STOS
Można to robić tylko wczesnym rankiem (i robią to przeważnie kobiety, ponieważ mają delikatniejsze, mniejsze ręce, a kwiaty można zbierać tylko ręcznie, inaczej uległyby zniszczeniu), potem ostrożnie wyciąga się znamiona (czyli wspomniane wyżej słupki), a następnie oddziela się czerwoną część słupka od okalających je żółtych i białych. Nic dziwnego, że produkt ten jest tak drogi. A w czasach średniowiecza za próby jego fałszowania groziła nawet kara śmierci na stosie!
Jeśli dodacie szafran do dania (w odpowiedniej ilości, nie w nadmiarze) uzyskacie niezwykły aromat (który być może nie raz wyczuwałyście w daniach, ale nie wiedziałyście skąd pochodzi) i kolor. Nuty miodowo-korzenne zapewnią waszemu daniu przysłowiową kropkę nad i. Zapewniam 🙂
No i świetnie komponuje się z owocami morza. Tak więc do dzieła!
KREWETKI PO HISZPAŃSKU
Składniki: opakowanie krewetek (mogą być gotowane lub surowe – te są generalnie lepsze) / jedna cebula / trzy ząbki czosnku (może być trochę mniej lub więcej) / oliwa z oliwek extra vergine / masło (koniecznie) / świeża kolendra (lub jeśli jej nie znosicie, bo ludzie dzielą się tu na wielkich jej miłośników oraz zagorzałych hejterów, może być natka pietruszki) / limonka (cytryna też da radę, będzie tylko trochę inny smak) / hiszpańska brandy lub wino sherry (jerez – proszę nie mylić ze słodką wiśniówką) lub zamiennie whisky – alkohol bardzo podkręca smak, więc radzę go użyć koniecznie / sól i świeżo mielony pieprz do smaku / szafran (absolutnie obowiązkowo!)
- surowe krewetki możemy obrać ze skórek, ale nie musimy (możemy to robić podczas jedzenia, najpierw wysysać soczyste soki ze skorupek – to naprawdę coś pysznego, potem obierać krewetkę i ją zjadać), na patelnię wlewamy trochę oliwy i dodajemy masła surowe krewetki podsmażamy aż zmienią kolor na różowy; odkładamy do miseczki.
- cebulę obieramy kroimy w cienkie półplasterki, czosnek obieramy i kroimy w plasterki; wrzucamy na patelnię (nie myjemy jej, tylko dodajemy jeszcze trochę oliwy i masła jeśli trzeba) i dusimy, aż zmiękną.
- dodajemy wcześniej przygotowane krewetki (oraz gotowane, jeśli takie kupiliśmy), zwiększamy moc grzania i wlewamy alkohol. Teraz powinno się mocno robić! Dodajemy trochę wody i masła, by powstał sos (wspaniale macza się w nim pieczywo) oraz szafran. Dusimy do połączenia się smaków, doprawiamy solą i jeszcze dodajemy wody, jeśli sos całkiem wyparował.
- Na koniec całość posypujemy pokrojoną świeżą kolendrą, skrapiamy limonką, przesypujemy całość do miski. posypujmy świeżo zmielonym pieprzem. Gotowe!
- Stawiamy na stole. Razem z pokrojonym świeżym, chrupiącym pieczywem i zajadamy. A potem chcemy jeszcze 🙂 SMACZNEGO!
Ps. A czy wiecie, że w dawnej Polsce szafran był stosowany? Dodawano go np. do wielkanocnych mazurków (bo ze słodkimi wypiekami również świetnie się komponuje), ale także do dań mięsnych i sosów.