Mojego pierwszego pierścionka nie pamiętam, ale dobrze pamiętała go moja mama. Na przedszkolnej drzemce, zamiast drzemać, wzięłam go do ust i…się o mało nie udławiłam. Na szczęście moje przytomne przedszkolanki, chwyciły mnie za nogi, i kiedy byłam już w pozycji do góry nogami, wytrzepały pierścionek ze mnie. To nie żart 🙂
Pamiętam mój drugi pierścionek. Kupiłam go na odpuście przed kościołem przy okazji jakiegoś święta. Chyba nadal byłam w przedszkolu. Pamiętam, że był złoty, a jego sztuczne oczko połyskiwało w słońcu.
Potem było wiele pierścionków i innych elementów biżuterii. Kupuję je do teraz. Te najcenniejsze mam od mamy, to moja pamiątka po niej. Piękny duży srebrny pierścionek z barokowymi zdobieniami (dostała go od taty na zaręczyny) oraz delikatny złoty łańcuszek z perełką i do tego pierścionek.
Lubię biżuterię. A najbardziej lubię ją od małych lokalnych twórców. Dlatego za każdym razem, gdy jestem gdzieś, to chodzę i szukam takich sklepików.
Oto jeden z nich. Pia Barcelona. Czyli wiadomo skąd. A że Barcelonę kocham stałą i niezmienną miłością od dobrych paru lat, nie mogę Wam nie pokazać tego znaleziska. Zawsze wychodzę z założenia, że będąc gdzieś na wakacjach lub krótkim wypadzie z przyjaciółkami lepiej jest przywieźć ze sobą jedną oryginalną i regionalną pamiątkę, niż wiele tanich chińskich bzdurek, które szybko wylądują, jeśli nie w koszu, to w szufladzie ze wszystkimi niepotrzebnymi rzeczami.
Pia Barcelona to dziewczyna. Nazywa się Pia Amat i urodziła się w tym mieście. Kamienie morskie to jej pasja. Rozumiem, dlaczego jest mi do niej tak blisko. Morze, to coś, co daje mi ukojenie, wytchnienie i radość. Sama o sobie mówi tak: „Moja babcia była moją pierwszą nauczycielką, kochała swoje pierścienie, opowiadała mi swoje historie i nauczyła mnie, jak widzieć głębokie piękno kamieni”.
Liczne podróże po świecie, poznawanie innych kultur, ludzi oraz ich otoczenia, ajurwedy, psychologia…to wszystko inspiruje ją do tworzenia biżuterii.
Magia, tajemnica życia, vintage, bohema i szczypta starożytności – to wszystko wymieszane razem odnajdziecie w tych małych dziełach sztuki. Do tego dziewczyna używa tradycyjnych metod, co będziecie mogły zobaczyć na końcu tekstu na króciutkim filmie.
„Lubię mieć wrażenie, że moje dłonie są kanałem, który ułatwia projektowanie myśli i rzeźbienie, aby stworzyć pełny potencjał kamieni szlachetnych i metali dla dobra tych, którzy je lubią. Inspiracje czerpię z natury, antycznej biżuterii, plemiennej sztuki sakralnej i tajemnej symboliki wszech-czasów oraz japońskiej estetyki Wabi Sabi, paradygmatu, który wita piękno niedoskonałości ”.
Zobaczcie same, jakie cuda wychodzą spod jej rąk. Czy nie sądzicie, że zdecydowanie lepiej przyjechać z Barcelony z taką piękną pamiątką?