To koncept niezwykły. Wszystko zaczęło się w 1928 roku od pewnego markiza, który miał mieć pomysł. I miał! Ale po kolei. w 1911 roku hiszpański rząd stwierdził, że kraj potrzebuje reklamy za granicą, czegoś, co przyciągnie turystów i powołał do życia Królewską Komisję ds. Turystyki. A potem, 15 lat później zatrudnił rzeczonego markiza Benigno Mariano Pedro Casto de la Vega-Inclán y Flaquer do realizacji swojej misji.
Markiz zaczął od pomysłu na hotel. Lokalizację wskazał sam król Alfons XIII. Tak powstał pierwszy Parador. Choć wtedy nikt nie myślał, że będzie ich więcej. Parador de Gredos odniósł spektakularny sukces, nie powinno więc dziwić, że po nim zaczęły powstawać następne.
Hotele są państwowe. Co w nas Polakach musi budzić pewną wątpliwość. Że jak? Państwowe? To nie może wróżyć nic dobrego. A jednak. W Hiszpanii hotele te są synonimem prestiżu, klasy samej w sobie i pysznej regionalnej kuchni.
To, co przyczyniło się do powodzenia Paradorów, to koncept, by tworzyć je w zabytkowych obiektach. Stosunkowo niewiele z nich zostało zbudowanych od podstaw. Większość zajmują budynki, które mają znaczenie albo kulturowe albo historyczne. Wśród nich są: zamki, twierdze, dworki, średniowieczne klasztory. Wszystkie pieczołowicie odrestaurowane i wyposażone. Misja ratowania zabytkowych budowli spotkała się z wielkim uznaniem Hiszpanów, którzy stanowią ok 70% ludzi zatrzymujących się w sieci.
I zapewniam Was, że jeśli zdecydujecie się odwiedzić któryś z Paradorów zrozumiecie dlaczego. Dodam, że w hotelu wcale nie trzeba od razu spać. Można się w nim zatrzymać na posiłek w restauracji. Serwują one klasykę hiszpańskiej kuchni, ale często w wersji haute cuisine, opierając się na lokalnych produktach kulinarni mistrzowie tworzą dania regionalne, nie zapominając przy tym o wegetarianach, weganach i dzieciach.
Jedną z opcji zwiedzania Hiszpanii może być podążaniem szlakiem Paradorów. Istnieje kilkadziesiąt szlaków. Można wybrać trasę według różnych kluczy, np. klasztorów, winnic, miast UNESCO.
Firma stosuje politykę omijania wielkich i znanych miast. I dobrze. Bo dzięki temu mamy okazję poznać małe miasteczka i wioski, które bardzo często położone są w zapierających dech w piersi miejscach.
Wyobraźcie sobie relaks przy lampce wina w pięknym ogrodzie Nasrydów, gdzie szum wody wpływa na nas tak kojąco, że chcielibyśmy tam pozostać na zawsze. Parador w Granadzie w Alhmabrze znajduje się we franciszkańskim klasztorze, w latach 40 ubiegłego stulecia bywał tu Salvador Dali, by malować swoją Galę, bywała Rita Hayworth oraz księżna Grace. Zresztą do dziś Paradory są miejscem spotkań koronowanych głów z różnych zakątków świata, celebrytów i arystokracji. Ale “zwykli” Hiszpanie też lubią Paradory.
Jednym z popularnych programów lojalnościowych jest Unique Room Program. Wybierając go, goście mogą skorzystać z kilkudziesięciu specjalnych komnat, które znajdują się w 22 obiektach. I w ten oto sposób możemy np. spędzić noc w pokoju władcy, w łożu z baldachimem, tym samym, w którym niegdyś sypiał król Alfons VIII.
Może warto wziąć przykład z Hiszpanów i wybrać się do Hiszpanii w podróż, której celem są Paradory z całym swoim pięknem. Są one rozsiane po całej Hiszpanii. Do tego mieszczą się w niezwykle urokliwych zakątkach. Zapewniam, że warto je poznać!
Więcej zdjęć i informacji na stronie: