Wyobraź sobie taki poranek: wstajesz rano. Za oknem świeci słońce. Idziesz na małe śniadanie z kawą i sokiem pomarańczowym ze świeżo wyciskanych owoców. Wracasz do domu. Przebierasz się w strój do biegania. Po chwili jesteś już na plaży, więc biegniesz.
Nie lubisz biegać? Przepraszam, zapomniałam. Chcesz poćwiczyć. Proszę bardzo. Możesz to zrobić na plaży.
Chcesz jednak wyjść z psem i pospacerować. Nie, jednak masz ochotę pograć w siatkę. A może poczytać….Posiedzieć w kawiarni…
A potem, gdy już najdzie Cię ochotę, pofruniesz w miasto. Tam czeka na ciebie tysiące pięknych miejsc. Wystawy kuszą i chociaż nie możesz sobie pozwolić na torebkę od Coco Chanel lub Vuittona, nie szkodzi.
Już same kamienice, w których moszczą się te butiki, są niezwykłe.
Pewnie zgłodniałaś od tego patrzenia. Idziesz więc w stronę Barcelonety – dzielnicy Barcelony, gdzie oprócz plaży, którą kocha każdy mieszkaniec tego miasta, znajdziesz pyszną kuchnię. To tu, w jednej z licznych restauracji, kuszą Cię grilowane krewetki, lekko usmażone kalmary, zupa rybna z szafranem, paella, a na deser crema catalana (a może flan?) i kataloński szampan, czyli cava!
“Jak ja kocham to miasto” myślisz. Chwytaj więc barceloński dzień! Ja go chcę chwytać ciągle 🙂