Dzisiaj zabieram was w podróż sentymentalną. Na Gibraltar.
Na Gibraltarze; zdj. Maciej Konigsman |
wiosna na Gibraltarze; zdj. Maciej Konigsman |
Mieszkałam tam kiedyś. I bardzo lubiłam to miejsce. W tygodniu bardzo dużo wycieczek. Autokary pełne turystów przyjeżdżały tylko na parę godzin. Głównie po to, aby ludzi mogli przejść się po głównej ulicy, czyli Main Street i zrobić bezcłowe zakupy.
gdzieś na Gibraltarze; zdj. Monika Bień-Konigsman |
Jednak gdy przychodziła niedziela, turystyczny Gibraltar pustoszał, a na ulice wychodzili miejscowi.
Robiło się tak, jak dawno temu w Hiszpanii było, czyli multikulturowo. Na spacer szły rodziny muzułmańskie, żydowskie, angielskie, gibraltarskie, hiszpańskie. Część z nim w swoich tradycyjnych strojach.
I to było piękne 🙂
Piękne było również to, że w cieniu palm, w śródziemnomorskim słońcu, można się było napić Guiness extra cold w tradycyjnym angielskim pubie. Wieczorem zaś, na plaży, potańczyć w rytmie rumby!
A do tego ta pogoda. W marcu można już było chodzić w krótkim rękawku, a w kwietniu robiło się lato! Kwiaty kwitły cały rok. Brzmi jak niemożliwe?
marzec na Gibraltarze; zdj. Maciek Konigsman |
marzec na Gibraltarze; zdj. Maciek Konigsman |
marzec na Gibraltarze; zdj. Maciek Konigsman |
Przekonajcie się sami. Do Malagi z Polski jest coraz więcej połączeń. A z Malagi na Gibralar jest tak blisko! Polecam jednak odwiedzić Gibraltar w niedzielę (jeśli potraficie zrezygnować z zakupów oczywiście :)). Jeśli będzie ładna pogoda, o co tam nietrudno, zobaczycie Afrykę!
zachód słońca na Gibraltarze; zdj. Monika Bień-Konigsman |
z widokiem na Afrykę; zdj. Maciej Konigsman |
zdj. Maciej Konigsman |
Byliście tam kiedyś?