Pamiętam, że przed wyprowadzeniem się do Brigton bardzo często ubierałam się na czarno lub szaro. A potem zobaczyłam te kolorowe dziewczyny z różnych stron świata, te cudowne charity shops, w których pełno było barwnych ciuszków za funta lub dwa. Minęły trzy lata, zrobiłam się kolorowa, tak jak życie wokół mnie.
Wtedy nastała Hiszpania i Maroko i świat zrobił się jeszcze bardziej barwny!
Pewnego dnia w magazynie mody zobaczyłam zdjęcia z jakiegoś pokazu. Czy to pokaz do Alicji w krainie czarów – pomyślałam? I w ten oto sposób poznałam twórczość Agathy Ruiz de la Prady. Jednej z najbardziej barwnych postaci świata hiszpańskiej mody. Jej kolekcje wyglądały jak narkotyczny trans z jednej strony, a z drugiej, jakby świat się do niej cały czas uśmiechał. Pokochałam ją od pierwszego wejrzenia!
Wtedy też przeczytałam jej słowa: „Kto ciągle nosi czerń, sam się prosi o depresję” . Coś w tym jest – pomyślałam sobie.
Jej pierwsza kolekcja wystartowała w 1981 roku. Od tego czasu żywe barwy, motyw serca oraz optymizm powodują, że ulice są bardziej kolorowe, aż chce się uśmiechać 🙂
Feeria barw i kolorów, dobra zabawa, oryginalność, zwariowane dodatki, kontrastujące, wielobarwne, tkaniny.
Jej stroje znajdują się w galeriach sztuki i muzeach na całym świecie. Kto i co ją fascynuje? Sztuka, Picasso, Warhol.
W Polsce niestety ciągle mało znana, i oprócz butów dla dzieci, trudno kupić coś z jej kolekcji.
Dlatego gorąco polecam, aby (szczególnie w okresie przecen, czyli lipiec-sierpień oraz styczeń) zajrzeć do jej sklepów. Będziecie naprawdę pozytywnie zaskoczone!
A tymczasem zobaczcie, jak projektuje ta niezwykle kolorowa Hiszpanka 🙂
To psychodeliczna multikolorowa podróż, to wieczne lato i zabawa. To wreszcie poczucie humoru, które od lat nie opuszcza Agathy Ruiz de la Prada.
http://www.agatharuizdelaprada.com/colecciones/primavera-verano-2017/
I jak? Macie ochotę na kolor?