Moje dwie koleżanki poleciały do Barcelony i wrzuciły dzisiaj na facebooka zdjęcie z plaży . Na zdjęciu widać morze, ale najważniejszy jest pierwszy plan, czyli sangria. Jedna z nich napisała: Barcelona jest fantastyczna, zresztą wiesz to.
O tak! Wiem. Kiedy pierwszy raz, a było to w 2005 lub 2006 roku poleciałam do Barcelony z UK (gdzie wtedy mieszkałam z moim mężem), nie spodziewałam się, że to miasto mnie aż tak oczaruje.
Pamiętam, że potwornie, jak nigdy dotąd, bolały nas nogi. Nie mogliśmy przestać chodzić, było nam szkoda każdego metra 🙂 W chodzeniu pomagały nam oczywiście pyszne jedzenie i cudowne czerwone wino!
Potem była Barcelona raz jeszcze – przejazdem.
A potem przyszedł grudzień i….ostateczne potwierdzenie miłości do tego miasta. Wpadłam jak śliwka w kompot, a może właściwiej, jak owoce do sangrii. Miasto mną zawładnęło całkowicie.
Teraz znowu tam wracamy, bo Barcelona ma wszystko.
Morze, piękne zabytki, niezwykłego architekta Antonio Gaudiego (żadne inne miasto nie ma takiego), co za tym idzie niepowtarzalny styl w architekturze. Ma średniowieczną damę, czyli starówkę. Ma świetny dizajn – na czele stoi słynny fotel Barcelona z 1929 roku. Ma jednego z najsłynniejszych malarzy świata Picassa. Ma Desigual (ach te kolory, Hiszpanie się ich nie boją!). Ma wreszcie pyszne jedzenie i dużo słońca (także w grudniu). A na śniadanie w hotelach serwują cavę – czyli hiszpańskiego szampana!
Wystarczy?
W tym roku mam jednak nadzieję odkryć jeszcze parę innych rzeczy, ale to na razie tajemnica!
Będę pisać o wszystkim oczywiście, a tymczasem parę zdjęć na zachętę!
Latajcie do Barcelony, z Polski jest blisko 🙂
Do zobaczenia wkrótce Barcelono! Już się Ciebie nie mogę doczekać.