Zacznijmy od Sewilli, bo z niej pochodzi śpiewak…

Podziel się!

Shares

Zacznijmy od Sewilli, bo z niej pochodzi śpiewak

Dodajmy Garcię Lorcę oraz Bregović’a (tak, tak!), bo ich wyśpiewał.
Co jeszcze śpiewał? Zaraz Wam opowiem.
Wzruszający, zawodzący i przejmujący. Śpiewał prawdziwie. Po prostu pięknie. W jego głosie był smutek, była tragedia, miłość, która boli, wspomnienia, które ranią (nieodzowne składniki flamenco), był też pazur i krzyk. Było wszystko.
Cała Andaluzja. Jej historia i jej teraźniejszość. Był on. Śpiewał siebie.
Borja Soto; zdj. Linda Parys

Teraz dodajmy gitarzystę

Lekko, zdawałoby się bez żadnego wysiłku trąca struny. Wychodzą dźwięki. Płyną lawiną.
Uf! jak on gra! To była moc. Powiedziała moja koleżanka, którą namówiłam na przyjście. Dźwięki. Raz mocne, głośne, potężne, raz lekkie i delikatne. Czy można być Polakiem i tak czuć flamenco…
Martin Złotnicki; zdj. Linda Parys

Na scenę wchodzi ona – La Rosita

Tancerka.
To, jak czaruje swym (pięknym) ciałem, jak rękoma obejmuje wszechświat, jak jej dłonie delikatnie pieszczą powietrze….Ale nagle rytm się zmienia. Wchodzi złość. Pazur. Czy chce wytańczyć całe swoje serce, całą siebie? Chyba tak! Jej taniec uwodzi. zaczepia i kusi.

Kobieta tańcząca flamenco staje się boginią.

Agata Makowska; zdj. Linda Parys

Ich dwóch, ona jedna

Pobudzają serce. Tętno bije mocniej. Cała trójka, wyczarowała magię. Klub Proza zamienił się w Tablao Flamenco. Już sama nie wiem, czy byłam w Granadzie, w Sewilli, a może w Jerez de la Frontera? Chyba wszędzie tam. Podróżowałam znanymi mi ścieżkami. Wchodziłam do miejsc, które niegdyś były na wyciągnięcie ręki. Sacromonte, Mezquita, mały klub w Almerii, kolejny, znaleziony przypadkowo w Sewilli (potem zobaczyłam go w moim ulubionym filmie Exils). Po raz kolejny pomyślałam: “Mi alma es española”.

 

Primavera Flamenca; zdj. Linda Parys
Primavera Flamenca; zdj. Linda Parys
Primavera Flamenca; zdj. Linda Parys
Primavera Flamenca; zdj. Linda Parys

Koncert był podzielony na dwie części. Każda z nich równie intensywna, piękna i mocna. Cała trójka wyczarowała dla mnie Andaluzję. Były teksty wspaniałego poety Federico Garcia Lorca, były własne piękne kompozycje. Był wreszcie mój ukochany utwór “No Tengo Lugar”. Było też momentami zaczepnie i wesoło. I chwilkę po polsku 🙂

Primavera Flamenca; zdj. Linda Parys

Czułam to, o czym kiedyś napisał Federico Garcia Lorca:
Flamenco jest głębsze niż wszystkie studnie i morza otaczające świat. Jest prawie nieskończone. Krzyżuje się z cmentarzem lat i dolegliwościami wysuszających wiatrów. Przychodzi z pierwszym szlochem i pierwszym pocałunkiem.
Przeszywające jak szpada wbita w kark byka. Dźwięk gitary, krzyk muezzina, żyda i cygana – rozcinający obraz na pół. Rytualny taniec ognia i wody, pełen dumy i dzikości wyrażający szaleństwo i pragnienie. FLAMENCO…”

Primavera Flamenca; zdj. Linda Parys
 
Agata, Borja, Martin – dziękuję Wam za duende!
I za czas po koncercie (również muzyczny).
A Wam gorąco polecam Primavera Flamenca! Jeśli kiedyś zawitają do waszego miasta, musicie ich zobaczyć!
La Rosita; zdj. Kasia Kmita

taniec: Agata Makowska
śpiew: Niño Soto
gitara: Martin Złotnicki
 
 

Podziel się!

Shares
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowo

W tym odkryciu ich nie widziałam, bardzo żałuję, ale pewnie z roku na rok są coraz wspanialsi – wielkie brawa!